Img 1909

Nóż

W naszej kulturze było już wiele teorii piękna. Dziś piękno jest… [1]kontraktem. Strony tego konrtaktu są dwie: piękny obiekt oraz jego odbiorca. I nie myśl, że znów będzie kolejny ktoś przynudzał o męskim spojrzeniu. W tym artykule powiem Ci jedynie parę słów o nomenklaturze…, o niczym więcej, obiecuję. Ale nie myśl, że będzie nudno, bo o pięknie wypowie się dr Gojdz, którego poznałam parę lat temu, a dziś wreszcie mogę odświeżyć ten wywiad.

Teoretyzując nad pięknem, zazwyczaj sięgamy do kultury antycznej. Nie będę gorsza. Greckie kanony piękna wałkuje się nam od podstawówki, ale przypomnijmy – piękno w Antyku wiązało się z harmonią. Dlaczego? Bo ponoć zmysły znajdują w harmonii przyjemność, a rozum – swoją logikę. Nie czas i miejsce na głębsze dyskusje z logiką Greków… bo przed nami inny grecki termin do rozgryzienia (lub przypomnienia) – kalokagathía. Jest on zbitką dwóch słów: gr. kalós – piękny, oraz agathós – dobry.  Dlaczego go rozczłonkowuję? Bo piękny człowiek z epoki antycznej to człowiek, jak pewnie Ci się już przypomniało, który ma też zalety moralne.  Choć pogląd ten legł u podstaw kultury zachodniej, z czasem jednak pojęcie piękno zostało w tej kulturze nieźle ociosane, czyli zawężone… do fizycznej aparycji, a zwłaszcza aparycji płci żeńskiej. Od tego czasu, ciało, a zwłaszcza ciało kobiece, poddawane było inkarceracji. W Bizancjum – grzeszne, musiało być zasłonięte. Dziś wiąże się to z autorytatywną proklamacją o dobrym smaku.  Tym samym, (chcę przez to powiedzieć, że) proklamacją kanonów piękna zaczęła zajmować się coraz to inna egida, dbająca o nasze ciała, zmysły, okrycia etc. Na szczęście czas wielkich narracji minął wraz z nadejściem postmodernizmu.

Niestety – coś za coś, w postmodernizmie piękno stało się obiektem sabotażu, a w dotychczasowych miejscach kontemplacji piękna zaczęto wystawiać  pisuary. Nie bulwersowało to aż tak bardzo, bo opozycja nie zdołała oprotestować Duchampa jako artysty i nie zniknął on z galerii sztuki. Opozycja sięgnęła po broń, dopiero wtedy, gdy kobietom założono „mniejszy od najmniejszego strój na świecie” czyli bikini. Wówczas to przeciwwładza sięgnęła po przytoczone we wstępie już oręże – męskie spojrzenie (male gaze). Termin się przyjął, a spojrzenie na szczęście – nie.

Ale, ale – nie byłoby to możliwe, bez Oświecenia, którego nie omówiliśmy. To Oświecenie wyrwało nas (czytaj całą gawiedź ludzkość) z jarzma inkarcenacji różnych supremacji…, w tym postrzegania piękna. Piękno przywrócone zostało ludzkości (a może dalej przydałby się nawias?) i stało się indywidualne (…a może masowe?). W każdym razie, niezależnie od nomenklatury, obecnie każdy może i pewnie ma swoją teorię piękna… ale i każdy może być piękny…, tak, jak Angelina Jolie czy Brad Pitt. Dokładnie tak samo! Jest to możliwe, bo obecnie  inkarceracja w zakresie piękna (o której więcej pisał sam Foucault) odbywa się za pomocą lepszych narzędzi…, od Photoshopa po nóż chirurgiczny.

Już pierwsza wojna światowa okazała się akuszerką zupełnie nowego działu medycyny – nowoczesnej chirurgii plastycznej. Twarze nieszczęsnych żołnierzy stały się tylko poligonami doświadczalnymi dla adeptów nowej sztuki. Ci ostatni zaczęli sięgać z czasem po nóż chirurgiczny w przypadku zdrowych ciał.  I stało się to coraz bardziej popularne, żeby nie powiedzieć masowe… Dlaczego? O to zapytałam jednego z najbardziej znanych lekarzy medycyny estetycznej w Polsce – dr Gojdzia.

– Ma Pan rzesze klientów, własną klinikę, a przecież nie leczy Pan raka.

– Tak mam sporo klientów, bo leczę nie tylko ciało, ale i duszę. A tak poważnie, medycyna estetyczna to nieraz ostatni ratunek w przywróceniu do normalności, której wszyscy jesteśmy strażnikami.

I taka mnie myśl naszła: Piękno… a miało przed sobą taką karierę… Niegdyś związane z boskością…

Ok, przywykłam już do kontraktów.

Ale, ale… kontraktem?!?

Niczym więcej…

Ale żeby sięgać po nóż?!?

Czy na prawdę wszyscy musimy wyglądać tak pięknie i młodo? – zapytałam.

– Co poradzę, że wszyscy jesteśmy zamknieci w swoich ciałach i ciało jako pierwsze podlega ocenie. Powiem boleśnie – w dzisiejszym świecie, jeśli ktoś odstaje od przyjętych norm, mimowolnie uruchamiając schematy myślowe, poddajemy taką osobę kategoryzacji. Robimy to wszyscy, nie oszukujmy się. Jeśli więc nie godzisz się na podwójny podbródek i opadające policzki i jeśli chcesz podjąć walkę o swoją twarz, ja wtedy podwijam rękawy i robię, to co umiem najlepiej.

Na Pana stronie internetowej widnieje cały panteon gwiazd, które są Pana pacjentkami. Gwiazdy wciąż jednak nam wmawiają, że to zasługa dobrych genów.

– Problem, jak się zdaje, jest inny. Nam wciąż potrzeba dostarczać gwiazdek w konstruktach promocyjnych, bo wszystko bierzemy na serio, a potem mamy pretensję o to, że zostaliśmy nabrani.

Na koniec zapytałam dr Gojdzia: Czy są efekty uboczne takiego poprawiania wizerunku.

– Największym efektem ubocznym jest frustracja. I to nie z powodu nieudanej operacji.

A miało nie być o władzy…, a o pięknie. No cóż, mogłabym powtórzyć za Gojdziem: Nam wciąż potrzeba dostarczać gwiazdek…


[1] Wstaw swoją odpowiedź.

Facebook
Twitter
LinkedIn
Nowy York (1)

Słowem, chętnie pomogę i nawiążę współpracę

Piszę dla firm komercyjnych, instytucji publicznych, start-upów, freelancerów i wydawnictw. Zobacz moją ofertę.

Scroll to Top